Operator to jest ktoś
Nawet kilkanaście tysięcy złotych, tyle może zarobić teraz operator harwestera, a do tego normą są pracownicze bonusy takie jak: premie, trzynastki, darmowe noclegi, wyżywienie, dowóz do pracy
Stawki dla operatorów harwesterów poszybowały na klęsce. Widać to po ich deficycie, które są szczególnie w rejonach, gdzie w 2017 roku przeszły huragany. Do usunięcia poklęskowego drewna potrzeba nie tylko wielu dodatkowych rąk do pracy, ale też pomocy maszyn. A te potrzebują operatorów. Na portalach aż roi się od ogłoszeń pracodawców z całej Polski.
Zawód w cenie
Jednak operator harwestera nigdy nie zarabiał mało. Jak ocenia Krzysztof Sasko, właściciel zula w Darłowie w powiecie słowieńskim, 10 tys. miesięcznej pensji to w tym zawodzie codzienność, a nie rzadkość. On sam, po długich poszukiwaniach znalazł wreszcie potrzebnego pracownika.
W ofercie, którą zamieścił na jednym z popularnych portali dla poszukujących pracy w rubryce wymagania wpisał: „zaświadczenie o ukończeniu kursu UDT dopuszczającego do pracy na w/w stanowisku i mile widziane doświadczenie”.
Znalezienie pracownika uważa za duży sukces, bo ogłoszenie zamieścił na początku grudnia ub.r i już znalazł chętnego. Poprzednio ogłaszał się dwa lata temu i nie było żadnego zainteresowania, żadnych telefonów.
Jego zdaniem deficyt operatorów maszyn leśnych bierze się z faktu, że zawód ten ciągle jeszcze jest w Polsce stosunkowo nowy i mało znany.
Tymczasem zule dorabiają się kolejnych maszyn. Na problemy ze znalezieniem pracowników w tej branży wpływ ma także sytuacja makroekonomiczna. W całej gospodarce płace rosną, rynek pracy staje się rynkiem pracownika, a nie pracodawcy. A praca w lesie do lekkich nie należy. W społecznej ocenie uważana jest za cięższą i bardziej niebezpieczną, niż górnictwo.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 14:17 23-01-2018