Dodaj do ulubionych

Szerszenie w posuszu

Zrąb w drzewostanie liściastym. Jeden z pracowników ściął suchą brzozę. Okazało się, że było w nim gniazdo szerszeni.

2 października 2020 r., piątek, las położony nad rzeką Czarna, prawym dopływem Gwdy, 20 km na południe od Szczecinka, Leśnictwo Marianowo, Nadleśnictwo Okonek, RDLP w Pile. Konsorcjum firm wykonywało zrąb częściowy wielkopowierzchniowy.

Warunki pracy
Piątek 2 października 2020 r. był pochmurnym dniem. Temperatura w nocy wynosiła 12 stopni Celsjusza, a w ciągu dnia wzrosła zaledwie o dwa stopnie. Wiał łagodny wschodni wiatr.

Brygada pięcioosobowa przyjechała na powierzchnię około godziny 7 rano, czyli tuż po wschodzie słońca. Byli wśród nich pilarze oraz pomocnicy. Konsorcjum firm, w której pracowali, wykonywało umowę z Nadleśnictwem Okonek od stycznia 2020 roku. Zlecenie na prace w tym konkretnym wydzieleniu podpisano w czwartek 1 października. Dominującym gatunkiem na działce roboczej była 69-letnia brzoza.

Feralna brzoza
Praca szła nieprzerwanie, ale do czasu. Około godziny 9.00 jeden z pilarzy przymierzał się do ścinki suchej brzozy. Miała ona zaledwie 10 metrów wysokości i 25 cm w miejscu cięcia. Pilarz nie wiedział, że w pniu tego drzewa kryje się niebezpieczeństwo. 30 metrów dalej jeden z pomocników układał wałki wyrobionego drewna w niewymiarowe stosy, które miały być później zerwane.


Ścinka została wykonana zgodnie ze sztuką. Niestety podczas upadku drzewo pękło na trzy części. I nagle zaroiło się od szerszeni! W suchej brzozie miały gniazdo. Wściekłe owady rozleciały się we wszystkich kierunkach. Pilarz ścinający zdołał uciec. Ale dwa szerszenie dopadły oddalonego o 30 metrów pomocnika. Mężczyzna otrzymał dwa ukąszenia w ramię.


Koledzy zauważyli dziwne zachowanie poszkodowanego. Zaraz po ukąszeniu mężczyzna zdjął kask, kamizelkę ochronną i koszulkę. Rozpiął także spodnie na szelkach. Zapytali go czy dobrze się czuje. Odparł, że go szerszenie ukąsiły, ale czuje się dobrze. Następnie pomocnik sam się ubrał, zabrał narzędzia pracy i skierował do busa oddalonego o około 150 metrów. Pozostali pracownicy także podeszli do samochodu, aby uzupełnić paliwo w pilarkach oraz żeby w razie czego udzielić pomocy koledze.


Po kilku chwilach poszkodowany powiedział, że mu słabo i się położył. Zaczął tracić przytomność. Jeden z kolegów od razu zadzwonił po karetkę. Inni dwaj przenieśli go do busa i wieźli w kierunku najbliższej miejscowości, gdzie dotarli po około 6 minutach. Tam się spotkali z karetką. W trakcie jazdy poszkodowany stracił przytomność i oddech. Kolega, z którym jechał, udzielał mu pierwszej pomocy. Ratownicy przejęli poszkodowanego, kontynuując resuscytację krążeniowo-oddechową. Mimo podjętych wysiłków poszkodowany zmarł.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ


 




Dodano 10:53 30-08-2021


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama