Dodaj do ulubionych

Zul z Łupawy

Dwa leśnictwa i przygotowanie gleby w całym nadleśnictwie to główne zadania firmy Andrzeja Różańskiego. Jego zul jest jednym z najbardziej doświadczonych przedsiębiorstw leśnych na Pomorzu

Łupawa. Mała miejscowość pomiędzy Słupskiem a Lęborkiem, na Pomorzu. Firmę Usługi Leśno-Transportowe prowadzi tu od 14 lat Andrzej Różański. Jako ostatni „sprywatyzował” się w Nadleśnictwie Łupawa. Wcześniej pracował w nadleśnictwie jako strażnik i pracownik leśny. Jak mówi z lasami jest związany od 32 lat.

Tylko na Ursusach i Zetorach
Pierwsze prywatne firmy leśne powstawały na terenie nadleśnictwa w 1996 roku. Andrzej Różański zaczynał od 2/3 leśnictwa, miał Ursusa C360 i przyczepę rolniczą. Jak wówczas, prawie 15 lat temu pracowało się zulom w LP?
– Pod względem pewności pracy było łatwiej, nie było przetargów. Kupowało się, co było potrzebne. Z drugiej strony o sprzęt było wówczas trudniej, po prostu oferta była niewielka – wspomina przedsiębiorca.
Po roku działalności Różański kupił drugiego Ursusa, używanego, jak zresztą wszystkie kolejne ciągniki. Wówczas już pracował w całym leśnictwie Łupawa (nie mylić z nadleśnictwem Łupawa). Miał trzech pracowników, z których jeden wcześniej też pracował w LP. Kupił od Lasów drugą przyczepę rolniczą i przyczepę kłonicową, bez żurawia.
W 2003 roku Różański nabył w OTL w Jarocinie wciągarkę Farmi o uciągu 6,5 tony. Była potrzebna do zrywki dłużyc. Przyczepa rolnicza przydawała się z kolei przy remontach dróg leśnych, do których wynajmował też koparkę, a z szyny zrobił równiarkę. Rok później doszedł kolejny ciągnik, Zetor o mocy 160 KM.
Dziś ma łącznie dziewięć ciągników rolniczych: sześć Ursusów, w tym dwa C360, dwa C330 i dwa 120 konne, trzy Zetory, w tym dwa czterocylindrowe o mocy 90 KM z przednim napędem i jeden sześciocylindrowy o mocy 160 KM. Część ciągników wykorzystywana jest tylko w razie awarii sprawniejszych modeli.
– Pracuję tylko na Ursusach i Zetorach. Do innych marek nie jestem przekonany. Miałem kiedyś Fiata, ale się nie sprawdził. Psuły się mosty, końcówki drążków. Wiadomo, że w lesie nie można ominąć pniaka, wszystko się trzęsie i psuje. A do Fiata części były drogie i trzeba było na nie czekać. Z Ursusami i Zetorami nie mam tego problemu. Mogę w cztery dni cały ciągnik rozebrać, zrobić remont kapitalny i złożyć z powrotem – mówi przedsiębiorca.
W firmie używa wyłącznie pilarek Husqvarna, zdaniem właściciela są mało awaryjne i łatwe do rozbiórki i napraw.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ




Dodano 16:14 26-05-2015


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama