Dodaj do ulubionych

Konferencja w Rogozińcu

Nowiutki symulator harwestera i forwardera trafił na początku czerwca do Zespołu Szkół Leśnych w Rogozińcu. Premierę miał podczas odbywającej się tu w dniach 9–10 czerwca konferencji „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – dyskusja o perspektywie leśnego kształcenia zawodowego”. Udział w niej wzięli dyrektorzy i nauczyciele odpowiedzialni za nauczanie praktyczne w średnich szkołach leśnych z całej Polski.

Jak podkreślał dyrektor Antonii Pawłowski, celem konferencji było podzielenie się z innymi szkołami doświadczeniem palcówki z Rogozińca, gdzie obok technikum leśnego od kilku lat działa też zawodowa szkoła leśna. Kształci się tu m.in. na kierunku „operator maszyn leśnych”, w planach jest wprowadzenie kierunku „spawacz”. Szkoła ma symulator, trenażer przyczepy zrywkowej, a praktyczna nauka na harwesterach odbywa się w firmie leśnej ZULAS. Niebawem wdrożony ma być sześcioletni program ze środków unijnych zakładający praktyki uczniów w firmach leśnych. Praktyki nie tylko z fizycznej pracy w lesie, ale także z zagadnień związanych z prowadzeniem firmy, przygotowywaniem dokumentacji przetargowych itp.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ciekawostką pokazaną na konferencji było wykorzystanie kamer w szkoleniu drwali. Kamerę podczas ścinki dokonywanej przez kursanta montuje się mu na kasku, filmuje się też jego pracę drugą kamerą z boku. Można potem dokładnie przeanalizować wszystkie błędy, jakie kursant popełni przy ścince. Uzupełnieniem kamer jest łączność radiowa na linii kursant – instruktor, prowadzona dzięki wbudowanym w ochraniacze słuchu głośnikom i zamontowanemu przy kasku mikrofonowi.
Dyrektor RDLP w Zielonej Górze Leszek Banach podkreślał, że potrzebne jest w Polsce dobre kształcenie praktyczne robotników leśnych. Koszty społeczne wypadków w lasach, przechodzenia na renty są bowiem ogromne. Pilarki, pomimo postępu technologicznego, drgają, hałasują, a praca nimi jest niebezpieczna. Drwale muszą mieć tego świadomość.

Zdaniem dyrektora Banacha należy więc podnieść rangę zawodu robotnika leśnego oraz kształcić i nowych, i już pracujących drwali. Należy też dokładnie opisać i znormatyzować poszczególne prace wykonywane w lesie, i na tej podstawie za nie odpowiednio płacić. Konieczne jest też podniesienie poziomu bhp w lesie. Jak mówił dyrektor, w polskich lasach często pracuje się poniżej norm, jakie obowiązują w XXI wieku. W poprawie tej sytuacji mogłyby pomóc związki zawodowe skupiające robotników leśnych, których na razie w Polsce nie ma.
Dyrektor Banach mówił też, że wiele prac dziś wykonywanych w Polsce przez leśniczych czy podleśniczych, w innych krajach wykonują robotniczy, np. wyznaczanie szlaków operacyjnych czy trzebieży. Dlatego po stornie zuli będzie potrzebnych z czasem coraz więcej dobrze praktycznie wyszkolonych robotników.


Słuchając wystąpień na konferencji nasuwa się kilka przemyśleń. Po pierwsze, Lasy Państwowe już dawno przestały zatrudniać osoby ze średnim wykształceniem leśnym. Konieczne są studia. Technika leśne bardziej więc dziś są nastawione na to, by przygotować absolwentów do zdobycia indeksu, niż pracy w LP. Ale absolwenci techników, a często i zrobionych po technikum studiów, coraz częściej odnajdują się w pracy w zulach, np. jako kierownicy.
Po drugie, zule z jednej strony potrzebują wykwalifikowanych robotników leśnych, i tych coraz częściej się już kształci w kilku szkołach w Polsce, ale z drugiej strony, przedsiębiorców nie zawsze stać na ich zatrudnienie.

Tłumaczyli to przedsiębiorcy leśni – Tomasz Karataj i Krzysztof Łukaszewski. Mówili, że mogą zapłacić pracownikom tyle, ile im zapłaci nadleśnictwo. A pracowników muszą kształcić sobie sami, przyuczać ich do pracy pilarką, w ciągniku czy harwesterze. Muszą też kształcić ich w zakresie wiedzy hodowlanej, bo ok. połowa pracy w lesie to hodowla, sadzenie, czyszczenia i trzebieże. Bywa też często tak, że wykształcony w firmie pracownik odchodzi do lepiej płatnej pracy, rotacja jest duża.

Jak mówili przedsiębiorcy, harwstera można dziś kupić w każdej chwili, ale znaleźć operatora, do tego z wykształceniem leśnym, to już kłopot. A właśnie pracowników z wiedzą leśną, na temat hodowli, użytkowania itp. potrzebują przedsiębiorcy. Bo praktyki nauczą ich sami.
I, na co zwracał też wcześniej uwagę dyrektor Banach, a potwierdzili przedsiębiorcy, nie może być tak, że np. to samo grodzenie uprawy, czy takie samo czyszczenie, każde nadleśnictwo życzy sobie, by wykonać inaczej. Należy unormować i dokładnie opisać wszystkie prace w lesie.
Konferencja w Rogozińcu miała także część terenową. Uczestnicy oglądali pracę nowego symulatora, trenażera i innych maszyn i urządzeń wykorzystywanych w procesie kształcenia.




Dodano 12:50 22-06-2016


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama