Mało atrakcyjne zaskarżenie
Firma leśna, której zaskarżenie przetargu zostało oddalone przez Krajową Izbę Odwoławczą, może odwołać się od tej decyzji, jednak rzadko z tej możliwości korzysta.
Wykonawcy usług leśnych są nieco oswojeni z procedurą odwoławczą przed KIO. Wielu z nich decyduje się zaskarżać wyniki przetargów, albo jest siłą rzeczy w takie sprawy angażowanych w charakterze przystępujących poprzez odwołania konkurencji. Zdecydowana większość sporów przetargowych kończy się na orzeczeniu Izby. Nie jest to jednak, w rozumieniu obowiązujących przepisów, koniec procedury. Otóż, po ogłoszeniu wyroku Izba sporządza i zawsze doręcza pisemne uzasadnienie.
Skarga na oddalenie
Dzieje się tak dlatego, że stronie niezadowolonej z orzeczenia przysługuje prawo do dalszego odwołania, a konkretnie do wniesienia skargi. Kiedyś takie skargi rozpoznawały miejscowe sądy okręgowe, co oznaczało, że sprawy wracały niejako na teren bliższy nadleśnictwu i wykonawcy. Od kilku lat procedura skargowa jest scentralizowana i zajmuje się nią już tylko jeden sąd, okręgowy w Warszawie, specjalny wydział przeznaczony do takich spraw.
Skargę należy wysłać do KIO w ciągu 14 dni od dnia otrzymania przesyłki z uzasadnieniem. Izba przekaże potem dokumenty do sądu. Jest kilka aspektów tego postępowania wartych uwagi, które przy okazji powodują, że na gruncie usług leśnych jest ono rzadko wykorzystywane. Po pierwsze, wpis od skargi wynosi trzykrotność wpisu od odwołania.
Jest to zatem aż 45 000 złotych. Finansowy próg wejścia w spór wydaje się dość wysoki, co skutecznie zniechęca wielu potencjalnie zainteresowanych. Pamiętajmy, że skarżący może ubiegać się o częściowe lub całkowite zwolnienie z opłaty.
Mechanizm działa tak samo, jak przy staraniach o zwolnienie z wpisu od pozwu w sprawie gospodarczej lub od apelacji w sprawie cywilnej. Konieczne jest skorzystanie z urzędowego formularza, w którym skarżący uzupełnia liczne informacje o statusie majątkowym firmy. Jeżeli mamy do czynienia z indywidualnym przedsiębiorcą, będzie musiał dokładnie opisać swój majątek, z uwzględnieniem zarobków małżonka i kosztów utrzymania gospodarstwa domowego, a także wszystkich zobowiązań. Nie każdy ma ochotę na taką spowiedź.
Sądy nie są zresztą zbyt chętne, aby udzielać rabatów przedsiębiorcom (w szczególności spółkom prawa handlowego), bowiem wychodzą z założenia, że firma powinna mieć odpowiednie zasoby i być gotowa na ponoszenie kosztów procesowych. Uzyskanie zwolnienia musi zatem wiązać się z pokazaniem, że finanse zula są istotnie zagrożone i naprawdę nie ma środków, aby opłacić wpis.
Najlepiej przy tym ubiegać się o częściową obniżkę. Pokazując sądowi chęć zaangażowania jakichś środków (20, 30, 50 proc. opłaty – temat do decyzji w konkretnej sprawie), zyskujemy większe szanse na zrozumienie.
Nie tylko rabat
Do ciekawej sytuacji doszło w jednej z ostatnich moich spraw. Otóż KIO wydała wyrok obejmujący dwa przetargi, na dwa pakiety, w których klient występował w dwóch różnych konsorcjach. Musieliśmy i chcieliśmy złożyć dwie skargi, co wywołało horrendalne koszty. Za jedną ze skarg klienci zapłacili w całości, a w przypadku drugiej, wnieśliśmy wniosek o redukcję wpisu, załączając szczegółową dokumentację finansową firmy. Wskazaliśmy, że chęć procesowania się o obydwa przetargi do końca, jest w tej sytuacji nie do udźwignięcia. Sąd uwzględnił te argumenty i udzielił dużego rabatu.
W tym miejscu jedna, istotna uwaga, zwolnienie z opłaty wstępnej nie jest bezterminowe, jego losy zależą od losów skargi. Jeżeli sąd uwzględni skargę, zul, który uiścił częściowy wpis, odzyska te pieniądze, a przy okazji także koszty sprawy w KIO, od strony przegrywającej, czyli nadleśnictwa. Jeżeli sąd nie uwzględni skargi, zul, który uiścił częściowy wpis, będzie musiał dopłacić pozostałą jego część. Przepisy dają w takim wypadku możliwość rozkładania należności na raty, a nawet jej umarzania, ale w odrębnym trybie, już po zakończeniu całej sprawy. Oddalenie skargi to także dopłata kosztów adwokackich nadleśnictwa i firmy, która wygrała przetarg, po 3 600 złotych dla każdej z tych stron, jeżeli korzystały przed sądem z pomocy własnych prawników.
Jest jeszcze drugi aspekt, który skutecznie zniechęca firmy leśne do wejścia w postępowanie skargowe. Otóż wniesienie skargi nie wstrzymuje zawarcia umowy o zamówienie. Innymi słowy, tuż po wyroku KIO nadleśnictwo ma prawo rozpocząć wystawianie zleceń zwycięzcy przetargu i możemy powiedzieć, że w każdym przypadku na pewno to zrobi. Oczekiwanie na wyrok sądu to kwestia kilku, a nawet kilkunastu tygodni. Będziemy zatem mniej więcej w połowie roku, kiedy dowiemy się, jak rozpoznana została nasza skarga. To trochę późno, biorąc pod uwagę standardowe, roczne pakiety w nadleśnictwach.
Co więcej, wygranie sprawy przed sądem wcale nie oznacza, że automatycznie stajemy się stroną umowy z zamawiającym i możemy dokańczać prace przez kolejne miesiące. Procedura jest w tym zakresie bardzo skomplikowana, bowiem ostrożnie podchodzi do unieważnienia zawartej już umowy, traktując taką sytuację jako wyjątek. Nawet gdyby jednak doszło do takiego unieważnienia, nie powoduje ono powrotu do tamtego, pierwotnego przetargu, w którym skarżący, w wyniku wygranej, obejmie pierwszą pozycję.
Zamawiający będzie zmuszony szukać na nowo możliwości udzielenia zamówienia na kolejne miesiące i na nowo otworzy się droga do rywalizacji o dokończenie planu rocznego. Skutki zwycięstwa przed sądem okręgowym należy zatem rozpatrywać w kategoriach przerwania możliwości dokończenia pakietu przez pierwotnie wyłonioną firmę, a także kary finansowej, którą sąd może nałożyć na zamawiającego za złamanie prawa. Dynamika i doroczna powtarzalność, cykliczność przetargów w lasach, powodują, że tak skonstruowana procedura zaskarżenia wydaje się mało atrakcyjna. Dlatego zapewne jest nieczęsto wykorzystywana w naszej leśnej.
Łukasz Bąk
Wspólnik w Kancelarii Jaskot, Bąk – Adwokaci
email: lukasz.bak@jaskot-bak.pl
Proszę wstawić zd. Z GL 3/2022
Dodano 11:02 25-08-2024