Mierzą siły na zamiary
Poznali się długo przed wspólnym założeniem firmy. Zaczynali od siekiery, teraz mają harwestera, forwardera i mnóstwo innego sprzętu – GAZETA LEŚNA z wizytą w zulu Rudosław z Podlasia
Paweł Wąż i Adam Bobel wspólnie od siedmiu lat prowadzą zakład usług leśnych Rudosław. Wspólnie kończyli technikum leśne w Tucholi, a po odbyciu stażu w Lasach Państwowych postanowili założyć razem firmę. Jak obaj wspominają początki były trudne – nie mieli zbyt wiele sprzętu, a ich pierwsze pozyskanie wynosiło 22 tys. m3.
To dużo jak na poczatkującą firmę. Z pomocą przyszli wówczas podwykonawcy. Aktualnie sami pracują jako podwykonawcy w Nadleśnictwie Rudka.
Sporo ludzi, mało firm
Jak zgodnie podkreślają na początku w ich bazie sprzętowym była tylko siekiera. Potem pojawił się 85-konny ciągnik Renault z ośmiotonową przyczepą More Maskiner.
– Pracy było mnóstwo, dużo hodowli, do tego pozyskanie. Musieliśmy opierać się głównie na podwykonawcach – opisuje początki działalności firmy Paweł Wąż. – Było odwrotnie niż jest teraz, to znaczy dużo ludzi, ale mało firm, aktualnie to się zmieniło – dodaje Adam Bobel.
Z biegiem czasu w firma zainwestowała w kolejne, mocniejsze ciągniki (również Renault, 126 KM), przyczepy leśne do zrywki drewna, forwarder Logset 5F, potrzebny osprzęt.
W 2014 roku, dwa lata po otwarciu działalności, do firmy zawitał harwester Sampo 1066 z 2007 roku, z głowicą Waratah 450, która imponująco radzi sobie z krzywiznami pni. Dlaczego przedsiębiorcy postawili na Sampo?
– Powodów było kilka, blisko nas mieści się serwis tych maszyn – firma Bóbr. Byliśmy i jesteśmy zadowoleni ze współpracy z nimi, panowie są bardzo pomocni. Dodatkowo harwester ten jest bardziej ekonomiczny od konkurencji i przez blisko pięć lat nie miał żadnej poważnej awarii – tłumaczy Paweł Wąż.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 14:47 26-07-2019