Pomysłowy zul Bialucha

W Zakładzie Usług Leśnych Krzysztof Bialucha bryluje nowy klembank Palms i starsze maszyny ulepszone z inicjatywy właściciela firmy.
 
W Walidrogach niedaleko Opola na powierzchni pracuje trzech mężczyzn. Jeden zrywa krótkie drewno, drugi ciągnie dłużyce, trzeci pilnuje ułożenia stosów. Widać przesuwające się ciągniki Ursus z przyczepami: nowym Palmsem i Farmą. Leśny biznes prowadzi Krzysztof Bialucha wraz z ojcem Rudolfem i teściem Wacławem Tereszkiewiczem.

Zgrane trio
Bialucha działalność prowadzi od 2007 roku, pracuje na jednej powierzchni razem z ojcem i teściem, ale nie jako jedna firma. Na powierzchni „dogrywają się” – starszy Rudolf Bialucha zrywa krótkie drewno, podczas gdy jego syn ciągnie dłużyce. – W ten sposób nie musimy dublować pracy jedną maszyną, wszystko idzie szybko i sprawnie. Ja nie „skaczę” po krótkie sztuki, a ojciec ma ułatwiony dostęp do każdego stosu na powierzchni – tłumaczy Krzysztof Bialucha i dodaje, że na składnicy zawsze czeka teść. On pilnuje ułożenia stosów, zabija kołki, utrzymuje w okolicy porządek. Każdy ma jedno jasne zadanie i dzięki temu praca przebiega bezproblemowo.
Trzej panowie zrywają drewno z dwóch leśnictw. Nie podejmują się innych prac: taki jest w nadleśnictwie układ. – Tu w konsorcjum mamy paręnaście firm, każdy zajmuje się swoim zadaniem. Dzięki temu, nikomu nie przychodzi do głowy podbieranie innym pracy czy tym podobne rzeczy. W gruncie rzeczy, tu zulowcy świetnie się między sobą dogadują, tak samo zresztą z leśniczymi – podkreśla przedsiębiorca.
Ważne jest też, że firmy pracujące w Nadleśnictwie Opole prowadzą miejscowi. Znają te lasy jak własną kieszeń, wiedzą, gdzie jest wilgotno, a gdzie teren może sprawiać trudności ze względu na ukształtowanie. Wprawdzie 95 proc. pozyskania stanowi tu sosna na typowym siedlisku, ale zawsze lepiej znać miejsce pracy.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

Zobacz także film z wizyty na kanale YouTube GAZETY LEŚNEJ klik