Dodaj do ulubionych

PLIG w RDLP w Gdańsku

23 lutego w sali konferencyjnej RDLP w Gdańsku spotkali się przedstawiciele Polskiej Leśnej Izby Gospodarczej z kierownictwem RDLP.
Stronę PLIG reprezentowali: Mariusz Rakowski, prezydent PLIG, Wojciech Wójtowicz, członek Rady PLIG, Rafał Jajor, dyrektor Biura PLIG. Stronę RDLP reprezentowali: Adam Kwiatkowski, dyrektor RDLP w Gdańsku, Jerzy Fijas, z-ca dyrektora RDLP ds. gospodarki leśnej oraz pracownicy merytoryczni RDLP zaangażowani w przeprowadzony przez RDLP projekt Rzetelne Przedsiębiorstwo Leśne (RPL).
Rafał Jajor przedstawił zadania, strukturę organizacyjną oraz przeprowadzone już działania  PLIG. Organizacja zajęła się m.in. sprawą eliminowania z pracy w lesie osób zatrudnionych na czarno. Rozesłano do wszystkich nadleśnictw w Polsce pytania dotyczące tego, czy i jak nadleśnictwa weryfikują spełnianie warunków dotyczących zatrudniania w zulach, do jakich zobowiązały się firmy leśne w umowach z nadleśnictwami. Dyrektor Adam Kwiatkowski podkreślił, że także chce wdrożyć mechanizm bieżącego monitorowania wypełniania warunków umowy przez zule.
W RDLP w Gdańsku prowadzono w tym roku projekt Rzetelnego Przedsiębiorstwa Leśnego. Mariusz Rakowski podkreślił, że PLIG popiera RPL, ale uważa, że obecnie stawiane w programie wymogi są za niskie. – Nie może być tak, że niemal każda firma, która przystąpi do programu i zapłaci odpowiednią kwotę za audyt, otrzyma certyfikat. Nie powinna go na przykład otrzymać typowa „firma teczkowa”. Tymczasem może ona otrzymać go nawet łatwiej, bo ma więcej pieniędzy, a mniej sprzętu i ludzi do sprawdzenia – zauważa Rakowski. Zdaniem prezydenta PLIG system certyfikacji zuli powinien dopingować firmy do rozwoju, do zatrudniania pracowników, inwestowania w sprzęt.
Dyrektor RDLP w Gdańsku Adam Kwiatkowski zgodził się z tym, że jeśli projekt RPL będzie kontynuowany na terenie RDLP, to wymogi powinny być podwyższone. Przedstawiciele PLIG utrzymywali, że konieczne jest określenie jasno jednych kryteriów w całej Polsce. – W tej chwili zule, w różnych regionach kraju, są na różnym etapie rozwoju. I jedne kryteria dla całego kraju mogą się w tej sytuacji nie sprawdzić – zwrócił uwagę Jerzy Fijas, zastępca dyrektora RDLP w Gdańsku.
Prezydent Rakowski mówił także o kreowaniu rynku usług leśnych poprzez odpowiednie SIWZ do przetargów na usługi leśne.
– Jeśli chodzi o firmy leśne należy patrzeć w przyszłość nie w perspektywie dwóch, trzech lat ale dłuższej, cena nie może być jedynym kryterium w przetargach – zaznaczył dyrektor Kwiatkowski. Warto przy okazji przypomnieć, że w przetargach na usługi leśne na rok 2016 w RDLP w Gdańsku zastosowano kryteria pozacenowe o wadze 40 – 50 proc. (w zależności od nadleśnictwa, gdzie 20 proc. dawał certyfikat RPL, kolejne 20 proc. zatrudnianie na umowę o pracę i ew. 10 proc. inne kryteria).
Wojciech Wójtowicz, członek Rady PLIG zwrócił z kolei uwagę na problem szkoleń. Jest niestety tak, że zaświadczenie o ukończeniu kursu drwala można kupić w internecie za np. 200 zł. Tymczasem wyszkolenie w pełni wartościowego drwala, jak mówił, to koszt rzędu 10 tys. zł (kurs + doświadczenie). – Efekt jest taki, że wypadków w lesie niestety jest ciągle za dużo – podkreślił Wójtowicz.
Mariusz Rakowski pokazał przykład firmy drzewnej, która gdy zdarzyły się na terenie jej zakładu wypadki śmiertelne, zaczęła wpuszczać za bramę wyłącznie osoby zatrudnione u kooperantów na umowy o pracę. I zaczęła te umowy sprawdzać. Oczywiście kooperanci zażądali wówczas wyższych stawek, ale zakład te koszty poniósł. – Widocznie uznał, że wypadki śmiertelne w zakładzie nie są warte tych, pozornych zresztą, oszczędności.
– Skoro firma prywatna nie chce pozwolić sobie, by jej kooperanci zatrudniali na czarno, tym bardziej powinny na to zwracać uwagę Lasy Państwowe – mówił Rakowski. Oczywiście w zamkniętym zakładzie, otoczonym płotem jest łatwiej wyegzekwować legalność zatrudnienia niż w lesie, ale to nie oznacza, że nie należy próbować.
Wojciech Wójtowicz wskazywał, że w procesie kontroli legalności zatrudnienia w zulach powinna brać udział jakaś niezależna strona. – Jeśli będą to robić wyłącznie LP, to nie uciekniemy od sytuacji, gdy na przykład leśniczy lubi jednego zula bardziej, a drugiego mniej, i tego drugiego będzie kontrolował nadgorliwie, a tego pierwszego w ogóle – wskazywał Wójtowicz. Z kolei Jerzy Fijas z RDLP podkreślał, że jeśli chodzi o certyfikację, to audytów dokonują właśnie niezależne, zewnętrzne firmy. Jak mówił, system kontroli wewnętrznej w LP musi tu być wykorzystany, ale powinien być poparty właśnie niezależnymi audytami zewnętrznymi. Dyrektor Fijas zwrócił też uwagę na inny, kluczowy problem: poprawę organizacji pracy firmy leśnej, a co za tym idzie jej wydajności. To tu, jego zdaniem, drzemią największe pokłady do wykorzystania. Podpierał się przy tym swoimi doświadczeniami z pobytu w Szwecji, gdzie np. podczas czyszczeń pracownicy otrzymują taką samą stawkę za hektar jak pracownicy w Polsce, ale tym ze Szwecji na koniec miesiąca zostaje 10 tys. zł w kieszeni. Dlaczego? Bo organizacja pracy w Szwecji pozwala na dużo wydajniejszą pracę. Tymczasem w Polsce, jak mówili zebrani na spotkaniu, zule są zakładnikami systemu organizacji pracy panującego w LP.
Kierunek wykorzystania potencjału leżącego we wzroście wydajności pracy poparł Mariusz Rakowski z PLIG, który wspomniał przy okazji o np. znacznie mniejszej liczbie sortymentów pozyskiwanych za granicą, np. w Niemczech.
Zebrani mówili też o tym, że ponieważ PLIG jest organizacją samorządu gospodarczego, to partnerem do ich rozmów może być nie tylko minister środowiska i podległy mu dyrektor generalny LP, ale także minister gospodarki.
Sprawozdanie sporządził: Rafał Jajor, dyrektor biura PLIG




Dodano 12:27 23-03-2016


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama