Drwale spod Krakowa
Kazimierz Uroda to drwal z 23-letnim doświadczeniem, wraz ze swoim pomocnikiem jest podwykonawcą zula pracującego dla Nadleśnictwa Krzeszowice.
Kazimierz Uroda działalność prowadzi w Brodłach koło Alwerni (RDLP Kraków), od 16 lat zatrudnia się w różnych zulach. Obecnie jest podwykonawca w firmie „Lasmar” Leśne Usługi Kompleksowe Marek Żółty z Węgierskiej Górki. Wraz z nim w lesie pracuje Józef Kowalski, pomocnik, pilarz od 30 lat z pobliskich Regulic.
Od Tajgi do Echo
W zawodzie zaczynał w latach 90. ub.w. O pracę było wówczas ciężko, a drwale byli potrzebni. Kontynuował zresztą rodzinną tradycję – w lesie pracował jego dziadek.
– Jak już wziąłem raz pilarkę do ręki, to się zakochałem, podobało mi się to zajęcie. Mama i dziadek mówili, że to ciężki kawałek chleba, ale nie powstrzymywali mnie – wspomina Pan Kazimierz. Jego pierwszą maszyną była rosyjska Tajga i jak sam mówi była okropna – psuła się i ciężko się ją obsługiwało, ale wiele dzięki niej się nauczył.
Kiedy robił kurs drwala w Katowicach, doskonale poszło mu ostrzenie łańcucha, a egzaminator przyznał, że to pewnie dzięki Tajdze. Po rosyjskiej pilarce zebrał budżet i kupił w 2000 roku Solo 651.
– Legendarna maszyna, zafascynowała mnie, kosztowała aż 1800 zł, co było wtedy sporą sumą – wspomina. Potem był Stihl MS 341, a następnie Dolmar. – A potem pewnie przez to moje gadulstwo dostałem Husqvarnę do testów – śmieje się.
W użyciu miał jeszcze Makitę, Shindaiwę i Echo. Tej ostatniej marce jest wierny do dziś.
– Jest prosta, nie ma w niej elektroniki, mało pali i jest niezawodna – opisuje. Obecnie pracuje modelem Echo CS501SX, podobnie jak Pan Józef. Używają także arborystycznej pilarki Shindaiwa 280TS i mocngo Stihla MS 361, a także podkrzesywarki Echo PPT-2400.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 15:40 24-08-2022