Dodaj do ulubionych

Dziad i choinka

Wiele bożonarodzeniowych zwyczajów ma swoje korzenie w starosłowiańskiej tradycji, kiedy ludzie powierzali swój los wróżbom.

Święto Szczodrych Godów to przedchrześcijańska forma obchodzenia Bożego Narodzenia – w najkrótszą noc w roku z 21 na 22 grudnia świętowano zwycięstwo światła nad ciemnością i wyglądano nadejścia wiosny.

Podobną symbolikę odnajdujemy w głoszonej 25 grudnia Dobrej Nowinie o nowonarodzonym Jezusie Chrystusie, przyrównywanym do Słońca, który ma ocalić ludzi. Ile podobieństw odnajdziemy między współczesnym świętowaniem Bożego Narodzenia, a Szczodrymi Godami będącymi ich pogańskim poprzednikiem?

Podłaźniczka, sianko i Diduch
Nim na Boże Narodzenie, czy też Szczodre Gody najpierw – zaczęto przynosić ścięte w lesie drzewko, pod sufitem wieszano tzw. podłaźniczkę. Były to przyozdobione, bądź nie, gałązki sosny, świerka lub jodły podwieszane w domu na suficie. Nazywano je też podłaźnikiem, jutką, rajskim sadem.

Podłaźniczki były obecne na polskich ziemiach aż do lat 20. XX w. Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim w artykule poświęconym właśnie podłaźniczce cytuje Tomasza Seweryna tłumaczącego, co jej nazwa oznacza: „połaźić kogo znaczy to samo, co iść do czyjej chałupy w noc wigilijną z powinszowaniem szczęścia w roku przyszłym”. Życzono sobie wzajemnie tego, czego życzymy sobie obecnie – szczęścia, zdrowia, pomyślności oraz oczywiście, udanych plonów.


Z czasem podłaźniczki wyparły choinki, które przywędrowały do nas z ziem alzackich. Początkowo wieszano na nich ciastka, pierniczki, orzechy, małe jabłka, czy własnoręcznie wykonane ozdoby z bibuły. Wykorzystywane było to, co pochodziło z pola, ogrodu, sadu lub lasu.  


Obchody Szczodrych Godów wiązały się ściśle z odradzającym się cyklem przyrody, stąd pewność co do przyszłorocznego urodzaju musiała być zagwarantowana. Ludzie powierzali swój los wróżbom – położone pod stołowe nakrycie sianko miało być symbolem dostatku, a po zakończonej kolacji każdy z członków rodziny wyciągał po jednym źdźble.

Najdłuższe miało symbolizować szczęście, dostatek i bogate plony, krótki szczęścia nie zwiastował. Obecnie pod obrus chowamy sianko by oddać cześć narodzonemu w betlejemskiej stajni Jezusowi. W niektórych regionach zachował się jednak zwyczaj wróżenia. Tradycyjnie podczas przygotowywania stołu do rodzinnej wigilijnej kolacji dostawiamy dodatkowy talerzyk dla zbłąkanego wędrowca, mogącego dołączyć do wieczerzy.


Jednym z przedchrześcijańskich zwyczajów było stawianie w kącie izby Dziada, zwanego Diduchem, który był pierwszym snopem zbóż skoszonym podczas żniw. Miał on nie tylko zapewniać urodzaj nadchodzącego lata, ale być też łącznikiem między światami, zaproszeniem dla przodków do wspólnego świętowania. Dla zabłąkanych tej nocy dusz zostawiało się przygotowane miejsce i to w dodatku bardzo często więcej niż jedno.


Ile potraw powinno znajdować się na świątecznym stole? Bo chodź ich rodzaje mogą różnić się w zależności od regionu, to prawie wszyscy powiedzą zgodnie, że przygotowanych powinno być 12 potraw. 12, czyli tyle – ilu Apostołów towarzyszyło Jezusowi podczas ostatniej wieczerzy, chodź liczba ta może symbolizować następujące po sobie miesiące.

Istnieje też przekonanie, że potraw tych może być 9 w odniesieniu do Chórów Anielskich, bądź 7, gdyż tyle jest dni tygodnia. Ilość potraw nie została zaczerpnięta z zwyczajów dawnych Słowian, chodź te nawiązujące do mijających miesięcy czy dni wydają się bliskie ich powodowi świętowania.

Podobnie u Chrześcijan i Słowian spożywane były posiłki przyrządzone samodzielnie, z tego co udało się w bieżącym roku zebrać z pól. W szacunku do tego, czym ziemia obrodziła należało spróbować każdego dania – co praktykuje się do dzisiaj.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 




Dodano 11:32 24-11-2023


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama